Furtka

Luna

- O, hej - powiedziała uśmiechając się do Stevena. Skończyła badać klacz. - Jesteś zdrowa. Jeśli się nie mylę nazywasz się Zafrina tak? - spojrzała na konia, jakby mógł jej odpowiedzieć. Po chwili rzuciła spojrzenie w stronę chłopaka. Znów się uśmiechnęła widząc co robi.

Zafrina

Parsknęła na ogiera i odwróciła się do niego tyłem całkiem go ignorując. Podeszła do dziewczyny i uderzyła chrapami tym razem o jej rękę.

Luna

Uśmiechnęła się. Delikatnie przejechała dłonią po jej chrapach. - Chcesz coś do jedzenia? - spytała spoglądając na nią.

Zafrina

Klacz pokiwała głową jakby na potwierdzenie i znów stuknęła chrapami dłoń dziewczyny.

Luna

Wyjęła z torby wielkie, soczyste jabłko i dała je Zafrinie. - Proszę - przejechała dłonią po grzebiecie klaczy.

Zafrina

Klacz ujęła delikatnie jabłko z rąk dziewczyny i powoli przeżuła. Już dawno nie jadła takich smakołyków. Przyjrzała się uważnie poczynaniom Luny i zaczęła zastanawiać co myśli dziewczyna.

Luna

- Jesteś piękna - powiedziała gładząc jej grzbiet. - I na pewno będziesz cudowną mamą - uśmiechnęła się w stronę klaczy.

Zafrina

Zarżała cicho. Chciała podziękować dziewczynie za wszystko, a szczególnie za jej ostatnie słowa. Nie wiedziała zbytnio jak to zrobic więc tylko delikatnie połozyła głowę na jej ramieniu.

Luna

- Oo... Jesteś kochana - powiedziała i przytuliła się do niej. Kochała zwierzęta. Praca w zoo była całym jej życiem.

Soreness

Powoli podszedł do dziewczyny. Być może ludzie zamknęli go na wybiegu ograniczającym wolność,ale dawali pyszne smakołyki. Uderzył kopytem o ziemię prosząco,po czym chrapami dotknął jej brzucha. Cofnął się,specjalnie ocierając się o Zafrine...

Luna

- Ty też chcesz? - spytała dziewczyna. Po chwili wyciągnęła z torby takie samo soczyste jabłko jak przed chwilą i dała je Soreness'owi.

Soreness

Kiedy zjadł już jabłko,które podała mu dziewczyna. Wsadził chrapy do jej kieszeni chcąc sprawdzić czy aby tam nie ma czegoś do jedzenia...

Luna

- No wiesz - dziewczyna zaśmiała się. Pogłaskała ogiera po grzbiecie. Z torby wyjęła jabłko i dała mu do jedzenia.

Soreness

Zarżał. Otarł się łbem o brzuch dziewczyny. Wziął jabłko i schrupał z nieukrywaną przyjemnością. Po chwili podszedł wolno do ogrodzenia,wpatrzył się w przestrzeń która ich otaczała. Westchnął. Zrobiłby wszystko,aby móc poczuć inną ziemię pod kopytami...Inną niż tę po której teraz stąpa. Mógłby nawet ponieść na grzbiecie człowieka. Spojrzał prosząco na dziewczynę...Może ona spełni jego prośbę...

Luna

- chciałbyś się udać na przejażdżkę? - spytała widząc jak błagalnie patrzy na nią ogier. Uśmiechnęła się.