Furtka

Strife

Majtnęła łapą ostentacyjnie.
- Pech - odparła lakonicznie, przeciągając się. Ogon Strife raz po raz obijał się o jej boki. Powoli podeszła do furtki i oparła się o nią przednimi łapami, stając na tylnych. Rozejrzała się.

Luna

Uśmiechnęła się. Spojrzała kątem oka na Kazun'a i Ajanę. - Bardzo się cieszę - powiedziała i zaczęła się oddalać. Czekała ją praca, jednak obiecała, że jeszcze tu dzisiaj wróci.

Steven

-Do zobaczenia!
Krzyknął za nią. Spojrzał na Strife.
-Jaką wy tu macie politykę.

Ajana

-Dzięki , a tak w ogóle to my się chyba jeszcze za dobrze nie znamy. Ja jestem Ajana a ty ? zagadała do tygrysicy podchodząc do niej. Spojrzała raz jeszcze na ludzi a zwłaszcza na Lunę. Do nich lekko się uśmiechnęła potem tak spojrzała na Kazuna (ze złością oczywiście) żeby oboje to zobaczyli. Znów odwróciła się do Vonshe

Vonshe

- Jestem Vonshe - powiedziała już w pełni sił. Wstała. - Wybacz na chwilę - zwróciła się do Ajany i podeszła do Strife - Nie wywyższaj się tak. Nawet najdzikszego tygrysa może zgładzić choroba, a w tedy jedynym ratunkiem jest człowiek! Nie mówię, żebyście byli łagodni dla nich jak baranki, ale nie atakujcie ich! Tylko tchórze to robią, chcąc udowodnić swoją wyższość nad człowiekiem. Ale tak naprawdę... są słabi... - powiedziała ze spokojem. Wróciła do rozmowy z Ajaną.

Speed Tiger

Nadal siedział tam ale jednak zdecydował że nie będzie się przegżewał..
spojrzał po lwach chowając pazury, podszedł do jednego z bliskich drzew i położył się w cieniu...
czując jak mu temp. ciała spada na trochę letnią...
-ale ulga..

Steven

Ruszył dalej. Spojrzał w notanik.

*nmmt*

Strife

Odbiła się od furtki, by ponownie opaść na cztery łapy. Spojrzała na Vonshe z wyraźną kpiną.
- Sugerujesz coś, złociutka? - parsknęła, obchodząc ją dwa razy dookoła. Mimo, iż Strife była od niej młodsza były sobie równe wzrostem.
- Mnie to nie obchodzi. Tygrysy z dala od ludzi żyją długo, często nawet dłużej niż te z zoo. A wiesz dlaczego? Bo nie ma tam zgadnij kogo? Właśnie - ludzi! - rzuciła obojętnym tonem, po czym ruszyła przed siebie, wzdłuż ogrodzenia.

Ajana

-W pełni Cię popieram Vonshe. To ty jesteś ta co uciekła z zoo. Też myślałam czy by nie iść z wami , lecz się rozmyśliłam. Zamyśliła się na chwile
-Fajnie wam tam było , bo ja trochę za tym tęstkię. Zaśmiała sięcihco , widocznie jej się coś przypomniało

Vonshe

- Tak, ale jeśli już są to można to wykorzystać! Myślisz, że ja sama chciałam trafić do tego cholernego (sorka) zoo?! Myślisz, że sama władowałam w siebie pięć zastrzyków usypiających?! Myślisz, że sama chciałabym dzielić terytorium z takim zarozumiałym tygrysem jak ty?! - zdenerwowana spojrzała na Strife - Tak to ja uciekłam z zoo, ale nim zdążyła gdziekolwiek dalej niż nad morze złapali nas - powiedziała już spokojnie do Ajany.

Strife

Nie odpowiedziała - uznała po prostu, że nie warto, a tygrysica i tak postawi na swoim. Uparte stworzenie...
Przeciągnęła się, wysuwając przednie łapy do przodu. Kątem oka rozejrzała się, a jej wzrok zatrzymał się na Speedzie. Podeszła do niego, miękko stawiając łapy.
- Bry... - mruknęła na powitanie. Usiadła, przymykając ślepia.

Ajana

-Zarozumialec ! wrzasnęła na Satrife
-Cóż za nie wychowany kot. Myśli że po prostu podeszłyśmy do ludzi mówiąc "Hej weźcie nas do zoo bo bez was zginiemy"... co za tupet powiedziała nie zwarzając na to że Satrife może to usłyszeć

Vonshe

Nie odpowiedziała Ajanie. Spojrzała w górę na niebo. Bardzo lubiła tak robić, gdy była na wolności. Westchnęła. Trudno. Co się stało to się nieodstanie.

Ajana

Wysunęła pazury i zaczęła nimi mielić ziemię pod stopami. Spuściła głowę by obejrzeć swoje dzieło.
-Dobrze że jest tu ktoś taki z kim da się normalnie porozmawiać zwróciła się znów no Vonshe z uśmiechem

Speed Tiger

-Bry....
odpowiedział i wstał do pozycji siedzącej, lecz nadal był w cieniu...
spojrzał na jej ślepia.
-ładne masz oczy.

ps: wiem że ich nie widać xD