Jaskinia

Venus

Venus zaś wygięła szyję w łuk i poruszała się razem z ogierem, od czasu do czasu zdarzało jej się zadrżeć. Nie ukrywała, że był to jej ulubiony moment z całej tej zabawy.
- Jak się pospieszysz, zdążysz do tej drugiej. - stwierdziła obojętnym tonem.

Salvadore

Wziąwszy się w garść, jego ruchy przybrały na sile i gwałtowności. Nie stało się to jednak za sprawą jej słów - zawsze się rozkręcał.. po chwili.
- Jest mi obojętna.. I najwyraźniej nie śmiała i tak nie będzie to wyglądać.. - poinformował ją jedynie, obejmując jej boki mocniej.

Venus

- Miło mi, że dziś będę jedyną, z którą uprawiasz seks. - stwierdziła Venus, uśmiechając się sama do siebie. Zapewne za jakiś czas znajdzie się inna, ale na razie miałą chociaż satysfakcję z tego, że Salvadore wybrał właśnie ją.

/ Dobra, mózg mi nie pracuje. XDD /

Salvadore

Nie odpowiedział jej niczym - a bynajmniej słownie - bo właśnie wręcz boleśnie ugryzł ją w kłąb, dając jej zapowiedź tego, co miało nadejść. Teraz on miał ochotę potrzymać ją w niecierpliwości.. Przez kolejne minuty wykonywał swą robotę wręcz anielsko, gdy nagle wysunął się z niej, wciąż jednak pozostając na jej grzbiecie. Bardzo wolno ponownie w nią wszedł, tak, aby się jej to dłużyło.

Venus

Venus już miała zacząć protestować, że tak to ona się nie zgadza, ale zorientowała się, że ogier wcale nie skończył, a drażni się z nią. Starała się nie okazać zniecierpliwienia. Machnęła ogonem, jednocześnie drażniąc jego podbrzusze.

Salvadore

Kontynuując te wolne, miarowe pchnięcia, poczuł, że niedługo nadejdzie ten moment, kiedy to dochodziło do zapłodnienia. Przyspieszył gwałtownie, czego skutkiem stały się wręcz brutalne ruchy - zapewne sprawiał klaczy niemały ból, dodatkowo potęgując go przez podgryzanie kłębu. Jednak mało go to obchodziło, nastawiał się teraz jedynie na swoją satysfakcję. Nagle zatrzymał się, kopytami ściskając jej brzuch, jakby chcąc ją do siebie przysunąć. Cały ciężar ciała przeniósł się na klacz, na ten krótki moment, kiedy to ogier uwalniał nasienie, które miało zapoczątkować nowe istnienie. Gdy już tego dokonał, zsunął się z niej na ziemię. W ramach rekompensaty za dokonane "krzywdy" z niepodobną do niego delikatnością zaczął pieścić chrapami jej uda. Odpoczywał.

Venus

Nieco obolała klacz zamknęła oczy. Nie czuła teraz nic oprócz fal rozkoszy przeszywających jej ciało. Wydawało jej się, że wszystko w jaskini wiruje, dopiero po długiej chwili zorientowała się, że to ona drży. Obróciła się przodem do ogiera, starając się powstrzymać grymas. Chyba będzie mieć kłopoty z poruszaniem się. Odrzuciła grzywę z oczu i popatrzyła prosto w ślepia ogiera.
- Cudownie. - wyszeptała, uśmiechając się. Nie bardzo obchodziło ją teraz, że żeby być tak świetnym, musiał mieć w tym doświadczenie. Liczyło się tu i teraz. Nie myślała o tym, co będzie za jakiś czas, gdy w drogę wejdzie jej jakiś mały bękart. Delikatnie pocałowała Salvadora w chrapy. Czekała, aż i on coś powie.

Salvadore

Cóż, swojej roboty nie miał ochoty komentować i ubierać w słowa, więc z braku innego wyjścia odwzajemnił klaczy pocałunek. Stanął u jej boku i delikatnie przejechał chrapami po jej brzuchu.
- Mh, stało się. - stwierdził, przenosząc na nią wzrok. Osobiście nie był tego pewien, ale coś mu podpowiadało, że już niedługo zostanie w pewnym sensie zniewolony. xD

Venus

- Gdybyś cofnął czas, odszedłbyś? - zapytała z łobuzerskim uśmiechem. Nie przypuszczała, by dał odpowiedź twierdzącą. Ona sama również nie chciałaby niczego cofać. Jakoś nie robiło na niej wrażenia to, że miała urodzić źrebię, choć kompletnie nie pasowała do roli matki. Zapewne młode będzie zdane na siebie, gdy tylko się usamodzielni.

Salvadore

- Pytanie retoryczne? - spytał, uśmiechając się zawadiacko. Przeniósł wzrok na wyjście z jaskini, choć myślami wybiegał znacznie dalej.
- Chyba już się ogrzaliśmy.. - stwierdził, pukając ją chrapami w szyję, równocześnie zerkając w stronę wyjścia zachęcająco. Chciałby wyjść na dwór, ochłonąć..

Venus

- Jasne, że tak. - odpowiedziała zarówno na pierwsze, jak i drugie pytanie. Uśmiechnęła się do ogiera. - Tu jest aż duszno. Chodźmy gdzieś. - potaknęła i ruszyła w stronę wyjścia, po drodze ocierając się o ogiera.
- Gdzie proponujesz? - zapytała.

Salvadore

- Las. - zarządził, po czym wyszedł z jaskini, nie oglądając się za klaczą. Wiedział, że za nim poszła.

Venus

Klacz weszła dość powoli, prowadząc za sobą ogiera. Zatrzymała się w dalekim, ciemnym kącie jaskini. Jej oczy prześledziły bystro wnętrze. Nikogo nie było. Jak i ostatnio.
- To tutaj. - oznajmiła.

Soreness

Uśmiechnął się wchodząc do jaskini:
-Ładnie-stwierdził
Podszedł do Venus i zaczął ją podszczypywać wargami...

Venus

- Liczyłeś na coś innego, skoro to ja ją odkryłam? - zapytała. Dla niej było to pytanie retoryczne, nie potrzebowała na nie odpowiedzi. Zamknęła ślepia i parsknęła cicho. W ciemności i tak widziała tylko zarys sylwetki ogiera.