Jaskinia

Venus

Venus z przekorą zablokowała ogierowi drogę. Uniosła jedno z kopyt, po chwili jednak opuściła je i obróciła się doń tyłem. Była dość złośliwa, bo prawie że wpakowała mu zad pod pysk, ale nie dała wyraźniejszego sygnału, że i teraz nie ma nic przeciwko. Uśmiechnęła się trochę złośliwie.

Soreness

Westchnął. Widać chciała się podroczyć. Przewrócił oczami,po czym uśmiechnął się lubieżnie patrząc na nią. Przestąpił z nogi na nogę,po chwili podszedł do niej i zaczął ją pieszczotliwie podszczypywać...

Venus

Na pysku klaczy pojawił się delikatny uśmiech, a jednak przewróciła oczami. Fakt, nie narzekała na ogiera, ale przecież nie będzie się wiecznie do tego ograniczać. Obróciła się do niego łbem i pocałowała namiętnie w chrapy.
- Już, skarbie. - wymówiła zmysłowym szeptem tuż do jego ucha. Ponownie stanęła tyłem. Machnęła parę razy ogonem, żeby przez te ostatnie chwile podrażnić Soreness'a. Zamknęła oczy.

Soreness

Wspiął się na klacz,od razu w nią wchodząc. Zaczął wykonywać szybkie,płynne,ale delikatne ruchy. Wczuł się w rytm. Ciągle podszczypywał ją pieszczotliwie...

Venus

Venus wygięła z zadowoleniem szyję i parsknęła cicho. Szybko zaczęła się poruszać wraz z ogierem, jednak jej ruchy były nieco ostrzejsze, jakby sugerując, by był nieco bardziej brutalny. Lubiła to. (>D)

*nie opisujmy tego tak szczegółowo, można zakończyć na ogółach >D.
a, btw lecę.*

Soreness

//Oj zapomniałam się sorry Wink

//
Parsknął teraz jego ruchy stały się mocniejsze,bardziej zaborcze i być może bolesne...
***
Po wszystkim szedł z niej,po czym zaczął ją pieszczotliwie podszczypywać...
//Nie miałam weny i musiałam pisać szybko,a więc przepraszam... Sad

PS:
Co złego to nie my! XD //

Venus

Siwa zamrugała parę razy.
- Wiesz, skarbie, że będziesz teraz ojcem? - zapytała z cieniem złośliwego uśmieszku na pysku. Właściwie to i ona miała zostać rodzicem, i to matką, ale wolała to wypomnieć Soreness'owi, kto wie, dlaczego.

/ nie no, można niby tam coś opisywać, ale po prostu nie chce mi się myśleć tak nad postami >D /

Soreness

Uśmiechnął się krzywo. Był tu od niecałych dwóch tygodni,a już miał zostać ojcem dwójki źrebiąt. Machnął ogonem,po czym westchnął głośno:
-Za swoje czyny ponosi się odpowiedzialność...-powiedział tonem jakby sam w to nie wierzył...

Venus

- Wiem, wiem, też nie chcę się opiekować żadnymi... młodymi. - ostatnie słowo wymówiła wręcz z pogardą, a na jej pysku odmalował się wyraz wstrętu. Przez chwilę zastanawiała się, czy ogier byłby dobrym partnerem. Ot, z ciekawości.

Soreness

Westchnął:
-Nie to że nie chce...ale hm..po prostu się...tak jak by...boję?-ostatnie słowo wypowiedział jakby pytał się samego siebie.
Patrzył uważnie na klacz...

Venus

- Przypuszczam, że nie ma czego. - pocieszyła ogiera i szturchnęła go łbem. No cóż, to nie on będzie nosić ciążę, rodzić i karmić tego... dzieciaka.

Soreness

-Wiem,tylko takie dziwne uczucie...Nie ważne...
Spojrzał na klacz,po czym jego wzrok zaczął błądzić po ścianach jaskini...

Venus

- Powiedz mi, co cię trapi. - poprosiła i otarła się łbem o szyję ogiera. Zaśmiała się cicho i skubnęła go pieszczotliwie w grzywę. Naprawdę polubiła łaciatego.

Soreness

Popatrzył na klacz,po czym powiedział:
-Może się to wydawać banalne,ale...jakoś mam takie wrażenie że się nie sprawdzę itp...Tak...to dziwne,ale kiedy mieszkałem jeszcze w Ameryce...nie interesował mnie zbytnio los moich źrebiąt...i kontakty,które powinny nas łączyć...

Venus

- Ja też nigdy nie przejmowałam się losem ogierów, od których odeszłam. - wyjawiła siwa i zastrzygła uszami, patrząc z zaintrygowaniem na ogiera.
- Teraz jednak zaczynam się zmieniać. Wiesz, polubiłam cię. - wyznała. Jak na nią było to prawie jak 'kocham cię', a już szczególnie, jeśli uwolniła te słowa.