Jezioro

Zafrina

Może być. - Powiedziała, chociaż bardzo jej się ten popis podobała. Odwróciła się do ogiera tyłem i zachęcająco odrzuciła na bok ogon.

Soreness

-Czyli mogło być lepiej-mruknął do siebie
Wszedł na klacz. Nie chciał obciążać jej swym ciężarem. Powoli wszedł w nią. Spokojnie poruszał zadem. Muskając swymi chrapami jej szyję...

Zafrina

To był stanowczo jej ulubiony moment. Chociaż ogier robił to bardzo delikatnie to i tak sprawiał jej przyjemność. zarżała cicho.

Soreness

Nie przestawał podgryzać jej szyji. Wyszedł z niej chcąc się podroczyć. Uśmiechał się szatańsko. Nie spuszczał z oczu klacz. Chcąc sprawdzić jej reakcje...

Zafrina

Spojrzała na niego chłodno. Nie lubiła zabaw, ale jeśli on chciał się pobawi to dobrze. Zaczęła machać głową tak aby jej długa grzywa pokryła całą jego głowę. Później wytrzepała się tak aby jak najbardziej potrząsnąć ogierem.

Soreness

Od razu wyczuł że Zafrinie nie spodobało się to. Wsunął się w nią z powrotem,po czym ponownie zaczął poruszać zadem. Moment kiedy miało się począć nowe istnienie zbliżał się nieuchronnie...

Zafrina

Teraz stała spokojnie i tylko od czasu do czasu kręciła się nieco. Zawsze strasznie się jej to dłużyło i zawsze była strasznie niecierpliwa.

Soreness

Zatrzymał się na chwilę kiedy to następowało zapłodnienie. Kiedy już to się stało,powoli zsnunął się z niej i nader delikatnie zaczął wargami pieścić jej szyję...

Zafrina

Odwzajemniła pieszczoty i po chili postanowiła położyć się. Podeszła do jednego z samotnych drzew i to zrobiła. Zachęciła także do tego ogiera.

Soreness

Pokłusował za klaczą,lecz nie położył się. Soreness naprawdę rzadko się kładł. Przystanął blisko niej obserwując okolice...

Zafrina

Położyła głowę na ziemi i przez chwilę obserwowała ogiera. W końcu zasnęła głęboko.

Soreness

Obserwował klacz,widząc że zasypia,spokojnie opuścił łeb aby skubnąć trochę trawy. Po kilku minutach pokłusował na przeciwległy koniec jeziora. Zawrócił wciąż kłusując. Po chwili jego kłus przeszedł w galop,a galop w cwał. Musiał trochę pobiegać. Soreness przyzwyczajony był do niekończących się równin,a nie do ogrodzonego padoku...

Zafrina

Po kilku godzinach obudziła się. Poczuła straszny głód więc nawet nie wstając zaczęła skubać trawę. W końcu jednak pożywienie wokół jej łba skończyło się i zmuszona była wstać. Otrzepała się i schyliła głowę po trawę. Zaczęła ją bardzo szybko zjadać. W końcu przypomniała sobie o ogierze. - Hej. - Powiedziała szukając go wzrokiem.

Soreness

Widząc że klacz obudziła się,szybko podbiegł do niej. Zajtrzymując się przed nią:
-Hej maleńka...
Kopytem uderzył o ziemię...

Zafrina

Zdusiła w sobie śmiech. - To ty jesteś duży? - Zakpiła przez chwilę, a potem zapytała. - Co robiłeś jak spałam?