Sawanna

Bazyliszek

Podnosił wysoko łapy niczym cyrkowiec. Którym zresztą był. Spojrzał na nią i podniósł zaczepnie brew. Wskoczył na przewalone, wysuszone drzewo, usiadł i z lekkim pomrukiem wybił się tylnimi łapami jakby klaszcząc przednimi. Przeskoczył na następny pieniek i powtórzył to. Zeskoczył na trawę ,zaczął się turlać do kamienia. Wskoczył na niego i zaryczał głośno.

Nutella

Nutella wstała. Obserwowała występ samca, bardzo jej to zaimponowało...

Bazyliszek

- Skakałem nawet kiedyś przez płonącą obręcz. - pochwalił się i ponownie wskoczył na spróchniały konar.

Nutella

Samica nic nie odpowiedziała, jej podziw jaki wyrażała w swoim spojrzeniu pokazał co naprawdę czuje. Patrzała na lwa z lekko przechyloną głową, oczy odbijały blask słońca, a ogon zamiatał piasek ruchami z lewej do prawej i z prawej do lewej...

Bazyliszek

Uśmiechnął się i usiadł na pniu. Spojrzał zadowolony na samicę i spytał.
- Czy zostaniesz moją partnerką, a za razem matką naszych dzieci?

Nutella

Samica popatrzała na lwa z uśmiechem...
- Tak, bardzo Cię lubię i chciałam bym żyć z Tobą razem... Poza tym tyle już przeszliśmy - powiedziała samica przyjaznym tonem. Przy ostatnim zdaniu wspomniała sobie przygodę w gronie...

Bazyliszek

Zeskoczył zwinnie na trawę i podszedł do niej. Potarł pyskiem o jej pysk.
- To super- skwitował. - gonimy się? Berek! - uciekł.

Nutella

Samica szybko się zerwała i zaczęła go gonić, udało jej się go złapać i w tym momęcie krzyknęła - Berek! Szybko potem uciekła wesoło się przy tym śmiejąc...

Bazyliszek

Zaczął ją gonić. Wskoczył na pieniek i wyskoczył, przewracając na bok Nutellę. Przeturlali się kawałek. - Berek? - spytał, wcale nie schodząc z samicy. Zaśmiał się i pocałował ją w nos.

Nutella

Samica objęła samca przednimi łapami przytulając go...

Bazyliszek

Uśmiechnął się i wstał. Usiadł obok i spojrzał przed siebie na siatkę.

Nutella

Samica także wstała, spojrzała na miejsce w które patrzył lew. Po chwili popatrzała na samca i zwaliła go na ziemię, położyła się na samcu wtulając głowę w jego grzywę, nie wstając zapytała go:
- I co Ty na to? - cicho się zaśmiała...

Bazyliszek

On jednak wstał i podbiegł do siatki.
- Stąd jest jakieś wyjście. - powiedział i z rozbiegu wspiął się na siatkę. Przeskoczył i był na drugiej stronie. - Chodź! - zawołał ją i ruszył uliczką.

Nutella

Ona jednak nie chciała wychodzić. Przysiadła smutna przy skale...