Ścieżka naokoło wybiegu.

Patti

Tutaj ludzie chodzą i oglądają zwierzęta.

Kazun

Nikogo nie było. Szedł tuż obok siatki, w milczeniu, szedł niespiesznym, powolnym krokiem. Bo gdzie niby mu się spieszyło?

Strife

Z głuchym kichnięciem wychynęła zza krzaków. Szlag by to! Musiała siedzieć nad tym jeziorem. Kusokusokuso! Rozejrzała się, a jej wzrok zawisł na obecnym tu tygrysie. Machnęła ogonem z cichym świstem, przyglądając mu się chwilę. Usiadła, odwracając wzrok na niebo.

Jin Kazama

Wszedł i rozejrzał się.
zauważył dwa tygrysy, spojrzał na nie i kucnął sięgając po coś.

Strife

Wypuściła powietrze z płuc z głuchym świstem. Wokół jej pyska zamajaczyła niewielka mgiełka. Zerknęła nieco z ukosa na człowieka.
- A ty tu czego? - parsknęła, mrużąc oczy. Źrenice rozszerzyły się jej znacznie.

Jin Kazama

-pff... niczego....
wyciągnął wielki kawał mięcha wstając i żucił go dwom tygrysom.
po chwili odszedł kawalek aby im nie zawadzać.

Strife

- O, rozumie mnie? Zadziwiające, doprawdy - mruknęła, raczej sama do siebie. Spojrzała krzywo na mięso.
- I? - dodała po chwili, przekrzywiając łeb w bok tak, że aż coś strzeliło. Podeszła do mięsa i usiadła przed nim.

Jin Kazama

-uh...
napiął jeden ze swoich mięśni i również mu coś strzeliło.
podszedł do bramki i spojrzał z zaciekawieniem na tygrysice.
oparł się.

ps: bez skojarzeń...

Strife

- No tak, szpan musi być - mruknęła, kładąc się. Wlepiła pytające spojrzenie w mięso. Zjeść? Nie, bo jeszcze jakiejś salmonelli jeszcze dostanie albo co. Najlepiej je tylko paraliżować wzrokiem.

Jin Kazama

-taaa.. możesz zjeść, nic w nim nie ma.
powstał i ponownie się rozejrzał a potem poszedł w stronę wyjścia.

nmmt

Strife

Rozwarła pysk, spoglądając jeszcze raz na mięso.
- No, to itadakimasu! - wyszczerzyła się w wbiła weń zęby. Omnomnom. Jednakże nie zjadła dużo - no tak, w końcu ktoś tu musi zadbać o linię, prawda? Przeciągnęła się leniwie, po czym poczęła łazić wzdłuż ogrodzenia.

Aralie

Wcześniej zapłaciwszy za bilet wstępu, znalazła się w zoo. Spojrzała na tablicę, przedstawiającą rozmieszczenie wybiegów. Takim oto sposobem, teraz wylądowała na ścieżce, tuż przy klatce tygrysów. Szczerze mówiąc, wędrowała do pand, ale zaciekawiona tymi zwierzętami zatrzymała się na chwilę.
Zgarnęła śnieg z leżącej nieopodal ławki, po czym usiadła na niej. Starała się wypatrzeć teraz jakiegoś dzikiego kota, by móc poprzyglądać się jego działaniom.

Strife

Ziewnęła leniwie, szeroko rozwierając pysk. Od razu też wyczuła woń człowieka. Obcego człowieka.
Mimowolnie kąciki jej warg drgnęły w górę, a ona sama podniosła się. Zbliżyła się do siatki i poczęła przyglądać się dziewczynie.

Aralie

Zauważyła białą tygrysicę, co w sumie nie było trudne. Uniosła delikatnie, prawie niezauważalnie kąciki ust. Oparła łokcie o kolana i pochyliła się do przodu. Podbródek umieściła na prawej dłoni.
Zmierzyła badawczym wzrokiem wielkiego kota. Przechyliła głowę lekko w prawą stronę. Raz spojrzała w chłodne, stalowe oczy, a za drugim razem na masywne ciało, które pokrywało piękne, jasne futro.

Strife

Z jej piersi wyrwał się głuchy pomruk. Nie miał on jednak wydźwięku nazbyt agresywnego. Po prostu zrobiła to mimowolnie.
W końcu stanęła na tylnych łapach, a przednie oparła o siatkę. Z uwagą przyglądała się dziewczynie.