Polana

Ryan · Gość

Jest to niewielka, na prawdę niewielkich rozmiarów polanka stworzona przez ludzi, by zwierzęta miały trochę miejsca na wybiegu.

Przyszedł powoli. Z chwili na chwilę był coraz słabszy. Tracił dużo krwi. Łapy mu się uginały, w końcu upadł na bok. Po pewnym czasie wilk się wykrwawił.

Patti

Dowiedziała się o śmierci wilka. Ze łzami płynącymi po policzku wzięła go z trudem na ręce i zaniosła na cmentarz.

Armageddon

Powoli truchtal z nosem przy ziemi, napawajac sie metaliczna wonia zaschnietej juz posoki. Spojrzal na miejsce, gdzie skonal jeden z wilkow. Parsknal cicho, siadajac na skraju polanki. Zamknal slepia, mamroczac cos sama do siebie.

Omael

Wbiegł zaczął się rozglądać wyczuł Armageddona podszedł do niego usiadł obok jego głowy

Armageddon

Uchylil powieki i spojrzal na szczeniaka. Usmiechnal sie krzywo.
- Hej... - rzucil ochryplym glosem. Wysunal przed siebie przednie lapy, kladac sie.
- Mlody, jak cie w ogole Shadow nazwala? - spytal nagle, ni z tego, ni z owego.

Omael

- Omael - rzucił beznamiętnie - a teraz mam dla ciebie niespodziankę zostaje z tobą czy ci się to podoba czy nie - powiedział kładąc się

Armageddon

Parsknal oburzony, mierzac szczeniaka krytycznym spojrzeniem.
- A z jakiej to racji mam sie na to zgodzic? - chrypnal, ukladajac pysk na skrzyzowanych przed soba lapach.
- Jestes tylko szczeniakiem, a ja nie mam takiego obowiazku.

Omael

- Mylisz się masz taki obowiązek sam go sobie wybrałeś w końcu jesteś moim ojcem sam to powiedziałeś a shadow zachowaniem potwierdziła- inteligentne bardzo dziecko

Armageddon

Prychnal ironicznym 'smiechem'. W koncu chrapliwy odglos wydobywajacy sie z jego pyska trudno bylo nazwac smiechem.
- Daj spokoj. To nie jest swiet ludzi, tylko wilkow. Tutaj nie masz zadnych praw, a ja nie mam obowiazku, by cie nianczyc - parsknal, podnoszac sie. Bez slowa obrocil sie o sto osiemdziesiat stopni i wybiegl.

Omael

Okej to on tez ma wolna rękę pobiegł za nim wilk ma przechlapane jak mały się na niego uwziął