Wodospad

Silver Shadow

...Oczywiście sztuczny. Woda, mieniąca się w promieniach słońca uderza o skały z głośnym hukiem, by w końcu wpaść do pobliskiego, wybetonowanego stawiku. Nawet w upalne dni woda jest przyjemnie chłodna.
Wytrwali mogę wspiąć się na skały, by objąć wzrokiem cały wilczy wybieg i kilka pobliskich. Jednak nierozważnym o złamanie nie trudno - kamienie są wyjątkowo śliskie.

Armageddon

Wylonil sie zza rogu, mruzac oczy. Przysiadl tuz przy wodospadzie, wbijajac tepe spojrzenie w leniwie spadajaca kaskade wody. Cichy swist wyrwal sie z jego neco zakrwawionej piersi.
- Szlag by to... - wymamrotal. Poczal wylizywac swoja rane na klatce piersiowej.

Aslan

Trucht przeszedł w chód. Nad wodospadem ujrzał czarnego, nieznanego mu wilka. Dokładnie mu się przyjrzał. Dotarł na wybrzeże wodospadu.
-Kim jesteś?

Armageddon

Uniosl leb w gore, spogladajac na wilka. Zastrzygl uchem.
- Armageddon. - rzucil, odwracajac szybko wzrok na wodospad. Ogon rytmicznie obijal sie o ziemie.

Silver Shadow

Wbiegła za Aslanem. Jednak gdy tylko dostrzegła czarną sierść na horyzoncie, zatrzymała się. Futro na jej karku zjeżyło się nieznacznie. Starała się uspokoić i nie wszcząć walki, w której tak właściwie to nie miałaby szans. Usiadła obok Aslana, nie patrząc na Armageddona.

Aslan

Dokładnie, ale i szybko przejechał wzrokiem po wilku. Jego oczy zatrzymały się na ranie. Krew... Jak w grocie Szad. Cofnął się o krok i naprężył, gotów do obrony. Cofnął uszy, nasłuchując kroków wadery. Usiadł.

Armageddon

Skierowal uszy w tyl, katem oka spogladajac na wilka. Zmruzyl slepia.
- Co jest? - baknal nagle. Uniosl wyzywajaco leb w gore. Dzwignal sie na lapach wstajac.

Aslan

-Podejrzenia....
Mruknął jedynie. Spojrzał na Shadow. Odprężył się. Nie był już tak napięty. Może to był błąd?

Silver Shadow

Przesunęła wzrokiem po czarnym basiorze. Teraz nie miałby szans, gdyby zaatakowała jednocześnie z Aslanem. Jednakże na razie siedziała niewzruszona, a jedynie sierść wzdłuż jej kręgosłupa sterczała na wszystkie możliwe strony.

Armageddon

Ar zachowywal wzgledny spokoj. Spojrzal katem oka na Shadow, jednak po chwili odwocil wzrok na swojego rozmowce.
- Ja nie zrobilem nic. - przylozyl lewa lape do piersi, siadajac. - Takoz nie masz mnie prawa o nic podejrzewac.

Silver Shadow

Siłą powstrzymała się od parsknięcia ironicznym śmiechem. Rozluźniła się nieznacznie, spoglądając to na Aslana, to na Armageddona. Owinęła ciasno łapy ogonem, wbijając wzrok w naderwane ucho czarnego basiora. Uśmiechnęła się cynicznie.

Aslan

-Nie mówię, że podejrzewam, że coś zrobiłeś. Podejrzewam, że coś się wydarzyło.
Siedział wyprostowany. W jego tonie słychać było trochę arogancji. Kąte moka wciąż obserwował wilczycę.

Armageddon

Zmruzyl slepia, spogladajac na wadere. Obrocil leb w druga strone, by miec przed oczami wodospad.
- Dlaczego tak sadzisz...? - spytal po dluzszej chwili milczenia.

Aslan

-Bo wątpię, że wyrżnąłbyś o kamień rozdzierając sobie klatkę piersiową i tracąc kawałek ucha.
gon ułożył przy biodrach. Spojrzenie nie wyrażało żadnego z uczuć. Jednak czuć było tylko jego spokój i opanowanie.

Armageddon

Westchal cicho, swiszczac.
- A nie pomyslales, ze przywiezli mnie tu, gdy brakowalo mi juz kawalka ucha i mialem rozdarta piers? - odparl pytaniem na pytanie. Ziewnal.